Place zabaw z naturalnych materiałów – moda czy standard? To pytanie coraz częściej pojawia się w rozmowach rodziców, architektów i ekologów. W czasach, gdy plastikowe zjeżdżalnie i gumowe nawierzchnie dominują w przestrzeni miejskiej, drewniane konstrukcje i piaskownice z otoczaków wydają się powrotem do korzeni. Ale czy to tylko chwilowy trend, czy może trwała zmiana w projektowaniu przestrzeni dla dzieci? Sprawdzamy, co kryje się za tą „zieloną” rewolucją.
Powrót do natury: dlaczego drewno i kamień wracają do łask?
Kiedy w 2018 roku w Warszawie otwarto pierwszy w pełni naturalny plac zabaw, wielu rodziców podchodziło do niego z rezerwą. „Czy to bezpieczne? Nie pokaleczy się dziecko?” – takie pytania słyszali projektanci. Dziś, pięć lat później, podobne miejsca powstają nawet w małych miasteczkach. Co stoi za tą zmianą?

- Ekologia – naturalne materiały są biodegradowalne i mają mniejszy ślad węglowy niż ich plastikowe odpowiedniki
- Stymulacja zmysłów – różnorodność faktur (szorstkie drewno, gładkie kamienie) rozwija sensorykę u dzieci
- Trwałość – dobrze zabezpieczone drewno wytrzymuje nawet 15-20 lat, podczas gdy plastik często blaknie i kruszy się po 5-7 latach
Plastik vs natura: koszty i bezpieczeństwo
Pamiętam, jak moja córka, zamiast zjeżdżać z nowej, kolorowej zjeżdżalni, wolała godzinami układać patyki w piaskownicy. To nie przypadek – badania Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu pokazują, że dzieci spędzają średnio o 23% więcej czasu na placach z naturalnymi elementami.
Ale co z bezpieczeństwem? Nowoczesne drewniane place zabaw to nie te same konstrukcje co w latach 90. Dziś stosuje się:
- Drewno impregnowane ciśnieniowo (koszt: 120-180 zł/m² vs 80-120 zł/m² za plastik)
- Zaokrąglone krawędzie (promień min. 3 cm zgodnie z normą PN-EN 1176)
- Ekologiczne oleje zabezpieczające zamiast chemicznych lakierów
Case study: Oslo i jego „leśne place zabaw”
W stolicy Norwegii już w 2020 roku 60% nowych placów zabaw powstawało z naturalnych materiałów. Efekt? Mniej kontuzji (o 17% wg raportu miejskiego), większa kreatywność dzieci i… niższe koszty utrzymania. Bo choć początkowy wydatek jest wyższy, to brak potrzeby wymiany co kilka lat daje oszczędności.
Wyzwania: co może pójść nie tak?
Powiem wprost: nie każda gmina jest gotowa na taką zmianę. W Łodzi próbowano stworzyć „leśny” plac, ale zabrakło środków na regularną konserwację drewna. Efekt? Po dwóch latach konstrukcje zaczęły butwieć. Kluczem jest:
- Roczna impregnacja (koszt: ok. 15-20% wartości inwestycji)
- Odpowiedni dobór gatunków drewna (modrzew lub dąb zamiast sosny)
- Profesjonalny montaż z uwzględnieniem dylatacji
Czy to się opłaca? Kalkulacja dla samorządów
Dla mniejszych miejscowości (do 20 tys. mieszkańców) koszt postawienia naturalnego placu zabaw to wydatek rzędu 80-120 tys. zł. Dla porównania – standardowy plastikowy kompleks to 50-80 tys. zł. Różnica? Te pierwsze przyciągają turystów. W Sandomierzu po otwarciu „Dębowego Zakątka” liczba odwiedzających wzrosła o 30% w sezonie letnim. 😉
Podsumowanie: przyszłość należy do natury?
Place zabaw z naturalnych materiałów to już nie tylko moda dla ekologicznych zapaleńców. To racjonalny wybór, który łączy bezpieczeństwo, trwałość i rozwój dziecięcej wyobraźni. Choć wymaga większej inwestycji na starcie, w dłuższej perspektywie po prostu się opłaca – finansowo i społecznie.
A co Wy sądzicie o tym trendzie? Macie w swojej okolicy takie „naturalne” place zabaw? Podzielcie się doświadczeniami w komentarzach!
Related Articles:

Jestem architektką i aranżatorką wnętrz, a naprawy i remonty nie są mi obce. Łączę kreatywność z praktycznym podejściem, tworząc funkcjonalne i estetyczne przestrzenie. Na moim blogu dzielę się inspiracjami, poradami i sprawdzonymi rozwiązaniami, które pomagają zamienić każde wnętrze w wymarzoną przestrzeń.
